To pytanie pada w 99%, najczęściej po zakończonych sesjach zdjęciowych, reportażach ślubnych.
„Czy dostaniemy wszystkie zdjęcia?”
Pytanie, które często słyszy fotograf.
Jeżeli takowe są, to dlaczego mam płacić za nie dodatkowo? Przecież była tam Pani i zrobiła je… a ja zapłaciłam/em.
Wyobraź sobie, że idziesz do piekarni piętnaście minut przed zamknięciem, by kupić nasz ulubiony chleb. Po zapakowaniu i zapłaceniu prosisz także o danie reszty wypieków z piekarni. Przecież zaraz zamykają, a szkoda żeby się zmarnowało skoro już i tak zostały upieczone. I tak nic więcej z tym nie zrobią.
Nie wiem, ale ja mam przed oczami zdziwioną minę osób, do których kierowane są te prośby. Coś pomiędzy zmieszaniem, zdziwieniem i niedowierzaniem w to, co słyszą.
Najprawdopodobniej taką samą minę mam ja, gdy pytasz o przesłanie wszystkich zrobionych zdjęć, chociaż tutaj często zamiast zdziwienie dochodzą uczucia żalu i złości, bo to niestety nie jest coś nowego w tej branży.
Dlaczego ta prośba budzi tak wiele negatywnych emocji?
Wróćmy do naszej ulubionej piekarni oraz naszego ulubionego chlebka.
Prosisz sprzedawczynię o jeden chleb – płacisz – dostajesz jeden.
Podobnie jest z fotografem. Wybieramy dany pakiet w moim przypadku MAXI. Jest napisane 350 zdjęć. Otrzymujecie Państwo 350 zdjęć. Z tego muszę się wywiązać. To dlaczego mam dawać coś więcej?
Jeżeli takowe zdjęcia będą, tak samo dobre jak te 350 to dodatkowo będą one do zakupienia. Jak z chlebem. Smakuje Ci mój chleb? Kup kolejny by dłużej nim się rozkoszować, jak moimi zdjęciami. J
Często także słyszę, że „specjalnie” wybieram te ładne do zakupienia. To nie prawda. Dla mnie każde zdjęcie przekazywane do klienta są dobre. Dla jednych piękne jest niebo, a dla drugich ziemia. Podobnie jest ze zdjęciami.
Fotografia to usługa
Aby powstał zadawalający efekt i był on zadowalający dla obu stron potrzeba czasu. Czasemi trzeba wypróbować kilka póz, innym razem minimalnie zmienić światło. Najczęściej po kilku minutach przed obiektywem schodzi z nas stres, czujemy się bardziej swobodnie i przez to też zdjęcia wychodzą dużo lepsze. Dlatego też większość sesji trwa od godziny nawet do kilku godzin, podczas których powstaje mnóstwo ujęć, by móc wybrać te kilka najlepszych. Reszta to jedynie “odpadki” jak obierki po ziemniakach.
Warto też wspomnieć, że podczas sesji powstaje część zdjęć, które z założenia lądują w koszu: nieostre, niedoświetlone, prześwietlone, z zamkniętymi oczami albo dziwnymi minami. Zresztą jak robisz zdjęcia telefonem. Jak zrobisz takie zdjęcie swoim smartfonem to raczej nie będziesz chciał zachować je na pamiątkę tylko od razu zostaną usunięte.
Mniej – lepiej!
Zazwyczaj fotografujemy wszystko. Spójrz teraz proszę do telefonu i zobacz ile masz zrobionych zdjęć w ostatnim tygodniu. Kiedy ostatnio przeglądałeś te, które zrobiłeś w zeszłym miesiącu? Co ze zdjęciami z ostatnich wakacji? Moja dobra znajoma wciąż nie ma wywołanych zdjęć ze ślubu, a było to już 5 lat temu.
Fotografie mają wartość sentymentalną i pozostaną na pamiątkę. Uwierz mi, dużo przyjemniej, chętniej i częściej wraca się do 10-15 zdjęć z sesji, niż przegląda 300 takich samych ujęć.
Doskonale o tym wiem. Szewc w dziurawych butach chodzi J
Zaufaj fotografowi!
Bez zaufania nie ma dobrej współpracy.
Wątpię, aby decydować się na zdjęcia byle jakiego fotografa, bądź znajdującego przez przypadek .
Najczęściej bazujemy na rekomendacji znajomych albo wybieramy osobę, która skradła nasze serce swoimi pracami, bądź bardzo popularnym nazwiskiem (to swoją drogą).
Wybieramy także pod względem jak fotografuje i co ma w portfolio. Czy nam to leży.
Każdy z nas ma świadomość, że w portfolio znajdują się wszystkie zrobione zdjęcia te najlepsze, wyselekcjonowane fotografie.
Na całość usługi składa się zrobienie zdjęć, stworzenie odpowiedniej atmosfery podczas fotografowania, umiejętności Zdobyte umiejętności trwa często wiele lat i zajmuje mnóstwo czasu spędzonego na doskonaleniu warsztatu.
I dlatego to jest denerwujące, gdy chcecie od nas wszystkie zdjęcia, a nawet te niepoprawne pliki.
Reklama
Żaden fotograf nie chce być utożsamiany ze zdjęciami, które mu nie wyszły. Surowe fotografie, które miały trafić do kosza. Nie świadczą także dobrze o samym autorze, który pozwolił na opublikowanie tego typu zdjęć.
Najgorsze z najgorszych, gdy klient sam chce dać swoją „przeróbkę”, czyt. obróbkę.
Pamiętajcie –
nic w Internecie nie ginie.
Dlatego też niesamowicie smutnym faktem jest, to gdy klient nie chce wrzucić zdjęcia na Facebooka z podpisem fotografa.
Boimy się znajomych, że też będą mieli ładne zdjęcia?
Przemyślenia pozostawiam dla Państwa.